SLIDER POSTÓW - WERSJA 3

Dziewczyny wyklęte



INKA (1928 - 1946) - PISANE TEJ NOCY

To przecież nastolatka tylko.
Śmieszny kołnierzyk przy sukience.
Jeszcze bawiła się przed chwilką,
Włosy spinała tak naprędce.
A tu przysięga - słowa wielkie!
I ona przy nich całkiem tycia:
"W obliczu Boga walczyć będzie
Aż do ofiary swego życia"
Już tatuś z mamą dali przykład
I czy jest wierna - patrzą z nieba.
Śmierć czasem to powinność zwykła,
Więc się zachowa tak, jak trzeba...
Jak to jest - zabić nastolatkę?
Blask zgasić w oczach, zamknąć usta?
Przerwać marzenia, co ukradkiem
Snuły się nawet w celi pustej?
Ktoś wydał wyrok i żył dalej.
Ktoś milczał - nie wydobył głosu.
Ktoś prawdy nie chce słuchać wcale.
Ktoś ma awersję do patosu...
Lecz to zdarzyło się pod słońcem!
Umarła pięknie jak natchniona!
Na krzyżu Chrystus konający
Otworzył Ince swe ramiona.
/autor nieznany /

Dziś święto „Żołnierzy Wyklętych”. Wszędzie mnóstwo informacji historycznych o sukcesach i porażkach naszych polskich chłopaków, a co w tym czasie robiły dziewczyny?
Były piękne, młode. Kochały swoich chłopców, narzeczonych i mężów – Żołnierzy Wyklętych. Trwały przy nich aż do końca. Kochały też Polskę. I o nią wraz nimi walczyły. Często z bronią w ręku, ale także przenosząc meldunki, opatrując rany, organizując kryjówki i zaplecze, prowadząc działalność konspiracyjną. A gdy stało się jasne, że chwilowo przegrali – służąc słowem otuchy, tym nielicznym, którzy przetrwali...
„Dziewczyny wyklęte” to książka o dziewczynach z antykomunistycznego podziemia – o tych bardzo znanych i niemal zupełnie zapomnianych. O tych, które nie zawahały się, by oddać krajowi swą młodość, a niejednokrotnie i życie.
Oto szesnaście porywających opowieści o walce, dramatycznych wyborach, ucieczkach, upokorzeniach i więziennej wegetacji. Są to jednocześnie opowieści o miłości i nienawiści, o życiu i o śmierci...
Ich indywidualne losy to tragiczna, lecz zarazem piękna część polskiej historii...
„Wyklęte bohaterki” każdego dnia narażone były na represje ze strony państwa komunistycznego. Normą były nocne naloty, prowokacje i przeszukiwania domu.

„O godzinie czwartej nad ranem do ich domu wpadli uzbrojeni w pepesze ubecy. Wyłamali drzwi i wygonili wszystkich na podwórze, gdzie pod lufami karabinów trzymali ich na śniegu w mroźną zimową noc”.
To historia Stefanii Krupy ps. „Perełka”, należącej do oddziału Józefa Zadzierskiego „Wołyniaka”. „Perełka” płakała, kiedy kaci zaczęli znęcać się nad jej mężem. Sześciu ubeków systematycznie biło „Kulę” pałkami i kolbami karabinów. Stał bezbronny, bosy i półnagi na śniegu, a uderzenia spadały na jego głowę i całe ciało.
Niektórzy z prześladowanych do końca życia ukrywali się przed służbami, co chwilę zmieniając miejsce zamieszkania, gdyż w każdej chwili „uprzejmy” sąsiad mógł na nich donieść.
Losy dziewczyn wyklętych naznaczone były cierpieniem, bólem i śmiercią. Te z nich, które zaufały władzy komunistycznej, boleśnie przekonały się o swoim błędzie. Jedną z takich kobiet była Emilia Malessa „Marcysia”, warszawska działaczka zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, aresztowana przez UB 31 października 1945 roku. Dziewczyna po kilku przesłuchaniach, po rozmowie z prezesem WiN płk. Janem Rzepeckim, doszła do wniosku, że opisze władzy całą działalność swojej komórki, razem z nazwiskami osób, z którymi współpracowała. Myślała, że w tych czasach będzie to z korzyścią dla wszystkich, dla Polski, dla niej i dla każdego z ujawnionych konspiratorów. Po wyjściu z więzienia i ułaskawieniu przez prezydenta Bolesława Bieruta, zaczęła walkę o uwolnienie kolegów z konspiracji, naznaczona przez środowisko jako zdrajczyni. Po kilku nieudanych próbach, strajku głodowym, bezskutecznym wysyłaniu listów, 5 czerwca 1949 roku popełniła samobójstwo, a żegnając się z kolegami mówiła

„Poniosłam klęskę na wszystkich odcinkach swego życia. Zaufałam pewnym ludziom, a oni mnie oszukali”.
Kobiety, które trafiały do ubeckich więzień zwykle nie były traktowane lepiej od mężczyzn. Wiele z nich było bitych, torturowanych i męczonych aż do czasu złamania.

„Okładali ją pasami, a dokładniej - klamrami przy pasach. Nie celowali w żadne konkretne miejsce, uderzali, gdzie popadnie: po nogach, głowie, ramionach
Tak opisuje przesłuchanie Lidii Lwow-Eberle ps. „Lala”, sanitariuszki, narzeczonej Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”, autor książki. Jeszcze tragiczniej wybrzmiewa opowieść o siostrze Izabeli (Zofia Łuszczkiewicz), zakonnicy ze Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia w Krakowie.

„Kiedy zbyt długo zastanawiała się nad odpowiedzią – bili ją. A gdy jakaś odpowiedź nie była zadowalająca dla oprawców – kazali jej robić nieskończoną liczbę przysiadów. Któregoś razu zrobiła ich aż dwa tysiące, zanim padła zemdlona. Ubecy widzieli, że ma już dość, ale zamiast zakończyć przesłuchanie, zarządzili stójkę. Rozkazali rozebrać się do koszuli i otworzyli szeroko okno, specjalnie robiąc przeciąg, Izabela stała boso na betonie i powoli zmieniała się w siny sopel lodu. Kiedy chwiała się na nogach ze zmęczenia i niewyspania, znowu polewali ją zimną wodą”.
Do ostatnich chwil życia odznaczały się wielką odwagą i heroizmem, były nieugięte wobec systemu komunistycznego. Tak jak Irena Odrzywołek, która jako strażniczka więzienna w krakowskim areszcie świętego Michała, pomogła w uwolnieniu uwięzionych żołnierzy AK, a następnie została skazana na śmierć, odmawiając podpisania prośby o ułaskawienie przez prezydenta Bieruta.
Działacze komunistyczni, przedstawieni w książce, nie mieli litości, ani skrupułów, nawet dla kobiet w ciąży. Dowodem na to jest opowieść o 22-letniej Helenie Motykównie ps. „Dziuńka”, która walczyła w oddziale Franciszka Olszówki ps. „Otto”, skazana na śmierć i rozstrzelana. Była w zaawansowanej ciąży. Sama egzekucja do tej pory wzbudza wiele kontrowersji, ze względu na sposób jej przeprowadzenia. „Dziuńkę” wraz z pozostałymi skazanymi postawiono pod ścianą, a żołnierze, którzy przyszli wykonać wyrok byli wyraźnie pijani. Kiedy padły strzały kobieta nie zginęła, lecz została ranna i wtedy zaczęła głośno krzyczeć:

„Mamo, mamusiu, dobijcie mnie, proszę”.
Oficer nadzorujący akcję podszedł do niej i strzelił w głowę z bliskiej odległości. Więźniowie, którzy słyszeli i obserwowali dramatyczne wydarzenia, w ramach protestu, zaczęli walić po ścianach metalowymi talerzami.

„Hałas był taki, jakby kilkanaście nawałnic na raz rozpętało się nad wrocławskim więzieniem.”

Przykładem niezłomności i hartu ducha ówczesnych kobiet jest też historia skazanej na śmierć, zaledwie siedemnastoletniej sanitariuszki – Danuty Siedzikówny ps. „Inka”. Nie złamała się podczas śledztwa i pozostała do końca wierna Ojczyźnie i swoim przekonaniom.

„Niech żyje major Łupaszko!”
– zdążyła jeszcze krzyknąć Inka mając już przed oczami lufę wycelowanej w siebie broni, kiedy padł strzał. Ona sama w grypsie nadanym z więzienia i przekazanym jej babci napisała:

„Powiedzcie babci, że zachowałam się jak trzeba”.
Opowiadania o tych dzielnych kobietach łączą się nieodzownie z historiami „żołnierzy wyklętych”, po wojnie skazanych na zapomnienie i prześladowanych przez komunistów. Miłość, zdawałoby się nie ma szansy powodzenia, w tych trudnych czasach, jednak na przekór wszystkiemu ludzie zakochiwali się w sobie i pobierali, nie zawsze zaznając szczęścia. Tragiczna historia miłości Janiny z Oleśkiewiczów ps. „Jaga”, żony mjr Franciszka Przysiężniaka ps. „Ojciec Jan”, to jakby potwierdzenie tej tezy. Najpierw w czasie przygotowań do ślubu, zostali zaatakowani przez Niemców. Młodzi ocaleli, ale w walce zginęło wielu partyzantów, kilku gości weselnych i aż kilkunastu mieszkańców wioski. Potem „Jaga”, będąc w siódmy miesiącu ciąży, została aresztowana przez UB i podczas pozorowanej próby ucieczki, zastrzelona strzałami w plecy.

Piękna książka, jest przede wszystkim hołdem złożonym tym polskim bohaterkom, często anonimowym i bezimiennym, które nie złożyły broni i przypominały bolszewickiemu okupantowi, co znaczą słowa: „Ojczyzna, wolność i niepodległość”.



Autorem książki „Dziewczyny wyklęte” jest pan Szymon Nowak – absolwent wydziału historii Wyższej Szkoły Humanistyczno-Pedagogicznej w Łowiczu.


Podobał Ci się artykuł? Będzie mi bardzo miło, jeżeli zostawisz ślad Twojej wizyty w postaci komentarza.  Zapraszam także na moją stronę na Facebooku