Nie trzeba wcale jechać gdzieś daleko , żeby przeżyć przygodę. Wystarczy ruszyć się z domu. Często nie wiemy, jakie ciekawe i unikatowe rzeczy mamy dosłownie pod nosem.
Dzisiaj zapraszam na ulicę Głębocką w Warszawie do Kościoła św. Michała Archanioła. Ta barokowa budowla z początku XVIII wieku już od 1965 roku znajduje się w rejestrze zabytków. Zbudowana jest z modrzewiowego drewna, ma dwuspadowy dach kryty gontem i niewielką wieżyczkę zwieńczoną krzyżem. Została zbudowana w 1717 roku przez Bernardynów na miejscu kościoła spalonego w czasie potopu szwedzkiego a ufundowanego przez Królową Bonę.
Bona po śmierci męża – króla Zygmunta I Starego otrzymała rozległe tereny na Mazowszu, których doglądała osobiście. Na obszarze dzisiejszego Grodziska rosła wtedy puszcza, w której dwór królewski zorganizował polowanie podczas którego królowa nagle i poważnie zachorowała. Była już bliska śmierci, gdy nagle cudownie ozdrowiała. Podobno za sprawą samego archanioła Michała, który ukazał jej się, gdy leżała nieprzytomna. Po powrocie do zdrowia i w podziękowaniu za cudowne ocalenie, wystawiła modrzewiowy kościółek pod wezwaniem właśnie św. Michała Archanioła. Inna wersja tej legendy mówi, że Bonę wyleczył mieszkający w lesie pustelnik przy pomocy rozmaitych ziół, mikstur i modlitw. Gdy Królowa wyzdrowiała, ofiarowała mu pieniądze, za które pustelnik zbudował skromny drewniany kościółek.
Bernardyni otrzymali ziemię w Grodzisku od króla Zygmunta III Wazy i wznieśli tam oprócz kościoła rezydencję zakonną. W 1734 roku do kościoła dobudowano dwa spiżowe dzwony kościelne a od 1811 wnętrze miało cztery ołtarze główny z obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej i boczne z wizerunkami św. Antoniego, św. Michała i św. Jana Nepomucena. W 1950 roku kościół został wyremontowany po zniszczeniach wojennych.
Do zabytkowego wyposażenia, oprócz ołtarza z XVII wieku, należą również drewniane figury św. Feliksa, Jana Nepomucena oraz dwóch świętych bernardyńskich, obraz św. Stanisława z XVIII wieku i kielich mszalny.
Obok kościoła znajduje się przykościelny cmentarz z 1534, który rownież znajduje się w rejestrze zabytków.
Kilkanaście minut od domu, w mieście, w którym mieszkam od urodzenia, obejrzałam jeden z najstarszych drewnianych kościołów i poczułam się jak na wakacjach w górach.
Podobał Ci się artykuł? Będzie mi bardzo miło, jeżeli zostawisz ślad Twojej wizyty w postaci komentarza. Zapraszam także na moją stronę na Facebooku
Super. Ciekawe miejsce przybliżyłaś mieszkańcom stolicy. Brawo.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że się podobało...
UsuńCałe życie mieszkam w Warszawie, a tego kościółka i jego historii nie znałam. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że ja znalazłam to miejsce niedawno. Ale to jest właśnie piękne, że ciągle możemy zachwycać się nowymi odkryciami...Pozdrawiam...
OdpowiedzUsuń