Krótkie, jednodniowe podróże potrafią zaskoczyć, a małe, polskie miasteczka mają jeszcze sporo do pokazania. Wycieczka do Szydłowca zajęła mi pół dnia i był to bardzo miły czas. Muzeum Instrumentów Ludowych zdecydowanie jest dobrym powodem, aby to miejsce odwiedzić. Ale zacznę od historii zamku.
Zbudowany z piaskowca, jak zresztą pozostałe zabytki miasta. Od 1802 roku dobra szydłowieckie wraz zamkiem zostały zakupione przez Annę Sapieżyńską Zamoyską, a ona w 1828 roku odsprzedała zamek skarbowi Królestwa Polskiego. Przez pewien okres był tu skład piwa, ale od połowy XIX wieku nieużytkowany stawał się powoli ruiną. Na pełny remont i przywrócenie do użytkowania czekał aż do lat 60-tych XX wieku.
Obecnie funkcjonują w nim Szydłowieckie Centrum Kultury i Muzeum Ludowych Instrumentów Muzycznych. Muzeum to jest chlubą Szydłowca, bo to pierwsza na świecie placówka tego typu. Gromadzi i prezentuje polskie instrumenty ludowe, ale także zajmuje się procesami ich budowy i tworzącymi je rzemieślnikami. Kolekcja liczy obecnie ponad 2 tys. eksponatów, obejmując niezwykle rzadkie, często nieużywane już instrumenty, takie jak liry korbowe, skrzypice polskie, suki biłgorajskie. Najstarsze w kolekcji bębny i kotły pochodzą z przełomu XVI i XVII stulecia, złóbcoki z 1705 roku. Basy kaliskie i mazowieckie reprezentują XVIII stulecie, tarapata wiek XIX. Zbiór harmonii różnych typów należy do największych na świecie, duże są także kolekcje cymbałów, skrzypiec, instrumentów glinianych, fujarek i piszczałek oraz instrumentów dudowych. Niektóre z instrumentów są ściśle związane z poszczególnymi regionami naszego kraju. Dudy podhalańskie i złóbcoki występują tylko w kulturze muzycznej Podhala, mazanki w Wielkopolsce, a skrzypce diabelskie i burczybas na Kaszubach. Eksponowane w muzeum instrumenty nie są efektem produkcji fabrycznej, czy wielkich manufaktur. Wykonali je artyści ludowi, którzy uczyli się rzemiosła samodzielnie, lub przejęli umiejętności rodzinne. Często sami byli muzykami i budowali instrumenty na własny użytek.
Będąc w Szydłowcu warto odwiedzić jeszcze kilka miejsc. W sercu miasta na Rynku Wielkim wznosi się wspaniały późnogotycki kościół farny św. Zygmunta Króla, erygowany 1 stycznia 1401 r. przez właścicieli miasta. Został wzniesiony również z piaskowca. Ma późnogotycką bryłę, ale wnętrze jaśnieje złocistym, renesansowym wystrojem. Nie na darmo stare przysłowie mówi, że „w szydłowieckiej farze są złote ołtarze”. Wnętrze kościoła upiększali tacy artyści, jak rzeźbiarze z krakowskiej szkoły Wita Stwosza, jak słynny Bartolomeo Berecci, budowniczy Kaplicy Zygmuntowskiej na Wawelu. Dzięki trwałości szydłowieckiego piaskowca można obejrzeć na murach kościelnych jedne z najstarszych w Polsce inskrypcji. Wyryli je ludzie, którzy nie chcieli, aby pamięć o nich bezpowrotnie minęła. Najstarszy jest napis „Martinus Gladiator (Marcin Miecznik), Anno Domini 1592”.
Pośrodku rynku stoi okazały, późnorenesansowy, XVII-wieczny ratusz, jeden z najpiękniejszych na całym Mazowszu, zbudowany przez włoskich artystów – Kaspara i Alberta Foddigów. Warto zejść do piwnicy ratuszowej, gdzie obok kominka widoczny jest fragment skały piaskowca „in situ”, na której zbudowano gmach ratusza, podobnie jak całe miasto.
Przed ratuszem stoi jeden z bardziej oryginalnych zabytków miasta, który ma dużą wartość nawet na skalę ogólnopolską. Jest to postawiony w pierwszej połowie XVII wieku późnorenesansowy pręgierz, z czterema maszkaronami, przy którym wymierzano kary cielesne dla niepraworządnych obywateli. Podobno ostatni raz swoją funkcję spełnił w 1788 roku.
To jednak nie jedyny taki zabytek, jakim może się poszczycić Szydłowiec. Zaledwie kilka metrów obok stoi kolumna „Zośka” również z początku XVII wieku. Bardzo jednak różni się od swojego sąsiada – ma kształt dzbana zwieńczonego platformą, na której stoi postać kobieca otoczona żelazną balustradą. I to właśnie ta niewiasta nosi imię Zośka, nadane podobno by upamiętnić pierwszą ukaraną tu kobietę.
W południowo-zachodniej części rynku, zwanej Skwerem Staromiejskim, w 1921 r. stanął pomnik Tadeusza Kościuszki. Jego fundatorami byli szydłowieccy mieszczanie.
Polecam, warto odwiedzić to piękne miejsce.
Pośrodku rynku stoi okazały, późnorenesansowy, XVII-wieczny ratusz, jeden z najpiękniejszych na całym Mazowszu, zbudowany przez włoskich artystów – Kaspara i Alberta Foddigów. Warto zejść do piwnicy ratuszowej, gdzie obok kominka widoczny jest fragment skały piaskowca „in situ”, na której zbudowano gmach ratusza, podobnie jak całe miasto.
Przed ratuszem stoi jeden z bardziej oryginalnych zabytków miasta, który ma dużą wartość nawet na skalę ogólnopolską. Jest to postawiony w pierwszej połowie XVII wieku późnorenesansowy pręgierz, z czterema maszkaronami, przy którym wymierzano kary cielesne dla niepraworządnych obywateli. Podobno ostatni raz swoją funkcję spełnił w 1788 roku.
To jednak nie jedyny taki zabytek, jakim może się poszczycić Szydłowiec. Zaledwie kilka metrów obok stoi kolumna „Zośka” również z początku XVII wieku. Bardzo jednak różni się od swojego sąsiada – ma kształt dzbana zwieńczonego platformą, na której stoi postać kobieca otoczona żelazną balustradą. I to właśnie ta niewiasta nosi imię Zośka, nadane podobno by upamiętnić pierwszą ukaraną tu kobietę.
W południowo-zachodniej części rynku, zwanej Skwerem Staromiejskim, w 1921 r. stanął pomnik Tadeusza Kościuszki. Jego fundatorami byli szydłowieccy mieszczanie.
Polecam, warto odwiedzić to piękne miejsce.
Podobał Ci się artykuł ? Będzie mi bardzo miło, jeżeli zostawisz ślad Twojej wizyty w postaci komentarza.
Zapraszam także na moją stronę na Facebooku